środa, 17 stycznia 2018

Książka nie tylko na wakacje - Pod włoskim niebem

Z niecierpliwością czekałam na swoją kolej do najnowszej książki Nicky Pellegrino "Pod włoskim niebem" i stało się. Książka niestety już przeczytana.
Niestety, bo mogłabym jeszcze powygrzewać się w słonecznych promieniach "włoskiego" słońca czy też nadal delektować się przysmakami Italii. Jaka jest najnowsza książka Pellegrino?

Miła, spokojna, relaksująca, z nutką tajemnicy.
Bohaterka decyduje się zrobić sobie roczną lub chociażby kilkumiesięczną przerwę od dotychczasowego życia. Musi mieć czas na przemyślenie co dalej. W tym celu zamienia swój londyński dom na znaną nam już z innych powieści Villa Rosa. W jej domu tymczasem zamieszkuje właściciel tejże willi. Stella szybko zaprzyjaźnia się z kilkoma mieszkankami Triento. One i ich sprawy zaczynają być dla niej ważne. Dzięki nim coraz wyraźniejsza staje się odpowiedź na pytanie jak ma ułożyć swoje dalsze życie.
Warto też wspomnieć o właścicielu Villa Rosa, z którym Stella wymienia coraz więcej maili. Otóż przygotował on dla kobiety niespodziankę: album-przewodnik, dzięki któremu odkrywa wokół siebie fascynujące miejsca i ludzi.
Niezawodna Pellegrino i w tej książce opiewa włoską kuchnię i jej przysmaki.
 Jeszcze w trakcie czytania nie omieszkałam poeksperymentować z obiadem, dodać mnóstwo ziół do mięsa i podlać włoskim winem. Wyszło rewelacyjne.
Polecam eksperymenty w kuchni:), jak i książkę Nicky Pellegrino.
O innych książkach tej autorki pisałam tu.





piątek, 12 stycznia 2018

To już osiem miesięcy...

Wpis z poślizgiem, ale przedłużył nam się wyjazd, a tam to już kompletnie nie było czasu: rodzinne spotkania, kawki na mieście, spacery, wyprzedaże:)
Mój ośmiomiesięczniak podróż zniósł całkiem nieźle, choć niestety nie przespała całej drogi. Na szczęście z tyłu siedziała z Mają, która ją zabawiała, kiedy trzeba było. Kochana Maja. Podróż była koszmarna i z 2 przystankami zajęła mi 7 godzin: śnieg, deszcz, deszcz ze śniegiem, samochody w rowach, stłuczki. masakra. Podróż powrotna była zdecydowanie lepsza: tylko 5 godzin z godzinnym przystankiem w Mc. Maja była zajęta słuchaniem audiobooka - tym razem "Mała księżniczka" w jedną stronę i "Tajemniczy ogród" w drugą stronę, a i ja z przyjemnością posłuchałam ulubionych książek z dzieciństwa. Na szczęście do tatusia wróciłyśmy całe i zdrowe.
To były pierwsze święta mojego malucha. Z ciekawością patrzyła na choinkę, wszystkie prezenty jej smakowały:)  Kabelki od lampek budziły niezwykłe zainteresowanie, a i szarpnąć za najniżej powieszone bombki było zapewne satysfakcjonujące.
W tym miesiącu Różyczka zrobiła się mobilna, to i ciągnęło ją pod dużą babciną choinkę.
Od kiedy napisałam o problemie leżenia na brzuszku, to kładłam ją konsekwentnie po 15 minut, potem coraz dłużej, a teraz prawie cały czas jest na brzuszku, problem więc zniknął. Martwiło mnie dotychczas jej niesiedzenie, ale nasza ulubiona pani doktor uspokoiła mnie, że po pierwsze ona może od razu zacząć chodzić, pomijając początkowo siedzenie, po drugie, dzieciom, które mają duże brzuszki, łatwiej złapać równowagę na siedząco niż chudziutkim:), i po trzecie: jeśli pełza, to nie ma czym się martwić, siądzie po prostu później.
Odkąd szkrab pełza po całym domu, to zmieniło się wszystko: po pierwsze: odkurzacz w ciągłym ruchu i ciągłe pilnowanie, by nie dobrała się do rzeczy niedozwolonych, po drugie: odkrywanie świata stało się fascynujące i zajmuje sporo czasu. Mamusia może trochę odetchnąć.
Ulubione zabawy, oprócz odkrywania świata: to zaśmiewanie się pod falującym prześcieradłem. Chyba wszystkie dzieci to lubią.
Z jedzeniem jest różnie: kaszki smakują, obiadki raz tak, raz nie, ale chociaż po trochu daję, żeby nie przestawiła się całkiem na słodkie. Tak więc są dni, że zjada całe słoiczki zupek, a są też i takie, że ze wstrętem zje tylko kilka łyżeczek. Pije za to dużo wody przegotowanej. Mleczko mamusi na noc i do usypiania.
Ze spankiem małymi kroczkami, ale udaje się w łóżeczku - w dzień i część nocy.
Niestety noce nie zmieniły się - pobudki co godzinę, co dwie. Ale ostatnio nie zawsze karmię, czasem wystarczy, że poprzytulam i odłożę do łóżeczka.
Róża zrobiła się gadatliwa, i coś mi się wydaje, że jestem dla niej "nana".

Dużo spacerujemy. Spotykamy się też z innymi ludźmi, co uwielbia. W sklepie zaczepia innych, uśmiechając się uroczo. Jest raczej pogodnym dzieckiem i dlatego wiele rzeczy robimy dłużej niż z Mają:) Z Mają wyjście do urzędu, banku, itd, kończyło się błyskawicznie z pomyślnie zakończoną sprawą - po prostu wszyscy mieli dość jej ciągłego ryku:) Były więc z tego ogromne plusy. Oj, różne są te moje dziewczyny.