czwartek, 19 grudnia 2013

Świąteczna kuchnia

Doczekałam się. Wreszcie mam półeczkę w kuchni. Od razu się na niej zaczerwieniło.
Tak powoli, powoli moja kuchnia się coraz bardziej przeobraża. Przestrzeń coraz bardziej zostaje przeze mnie oswajana. Mimo że mnóstwo rzeczy trzeba na już tu wymienić, to jednak lubię ją, lubię w niej siedzieć, pracować, blogować, tworzyć...



Jutro "Wigilia" z teściami i .... wyjeżdżamy do mojej rodzinki, która już się nie może doczekać Majeczki.
Pozdrawiam was serdecznie.
eva

niedziela, 15 grudnia 2013

Jeszcze kilka dni...

Pomyśleć, że jeszcze tylko kilka dni i nadejdą te długo oczekiwane, najbardziej rodzinne święta. My jak zwykle wyjeżdżamy na drugi koniec Polski, ale kilka akcentów bożonarodzeniowych pojawiło się w naszym salonie.


Zmodyfikowałam nieco zeszłoroczny wieniec bożonarodzeniowy. Gwiazda betlejemska też mi się z zeszłego roku uchowała, brakuje mi jednak na niej odrobiny czerwieni ...


Majuś (po raz pierwszy w swym życiu) dzielnie pomagała ubierać choinkę. To co, że godzinę później o mało jej na siebie nie zrzuciła...



U nas choinka ekologiczna, świeża nie doczekałaby naszego powrotu.
Ale i tak cieszy.

A teraz czekam, aż mi mąż zamontuje półeczkę w kuchni, na której zaraz zrobi się świątecznie.
Pozdrawiam
eva

środa, 11 grudnia 2013

Świątecznie

U mnie powoli, bez szaleństw zaczyna się w domu świąteczny nastrój, za sprawą, jak na razie, maleńkich bożonarodzeniowych dekoracji. Powoli, bo cierpię na brak czasu. W pracy jak to w pracy - masa pracy. Do tego jeszcze uciekł mi weekend na warszawskie szaleństwa. A jak wracam z Mają ze żłobka, to już praktycznie wieczór, a ja jestem mega padnięta.
Chciałabym, żeby doba była dłuższa:)
Jednak udało mi się upiec pierniczki!
Małymi kroczkami przygotowuję też handmaidenowe prezenty.
Ach,czekam z utęsknieniem na święta -  moja rodzinka zajmie się Mają, a ja będę spała, spała i spała. Po dwóch latach niewyspania, chyba mi się należy:)



Pozdrawiam was serdecznie w ten cudowny przedświąteczny okres.
eva

piątek, 29 listopada 2013

Kuchnia numer 2, malowana na biało.

Dziś pokazuję migawki z trochę większej kuchni, którą w wakacje własnoręcznie malowałam na biało. Moim marzeniem jest biała kuchnia z Ikea, ale z oczywistych powodów - finanse, musiałam pozostać przy kuchni jaką zastaliśmy po zakupie mieszkania. Starałam się choć trochę upodobnić ją do ideału.
Jest zdecydowanie lepiej niż było, prawda?
Nie mogę tylko patrzeć na podłogę, ale to już prawdopodobnie na wiosnę nastąpi zmiana.
Zatem zapraszam w kuchenne progi.

Na początku był ten haftowany obrus.


Potem wyszukałam na allegro gałeczki.


 Następnie zakupiłam farbę i przystąpiłam do dzieła.



Kuchenne gadżety.




A tak wyglądała kuchnia przed zmianami.


I obecnie.



I taką bardzo lubię.
Pozdrawiam was serdecznie.
Jak dobrze, że już weekend.
eva

czwartek, 21 listopada 2013

Praca na dwa etaty, czyli rozmyślania przy kawie.

Czemu część mężczyzn nie potrafi zrozumieć, że kobieta pracuje na dwa etaty, pracując zawodowo oraz prowadząc dom (zakupy, obiady, sprzątnie, dziecko)? Czemu część mężczyzn uważa, że drugi etat to nic wielkiego, jaki tam etat?
Mój mąż należy niestety do tej części, która właśnie tak uważa. Po burzliwym weekendzie umówiliśmy się na eksperyment: przez dwa tygodnie nie robię nic w domu! Oprócz sprzątania tylko i jedynie po sobie.
I wiecie co - jest cudownie. Przychodzę do domu - jest obiad (robiony wieczorem przez męża). Przywożąc Majunię ze żłobka, nie idę obładowana siatami z zakupami, jak heroiczna matka Polka. Nie zmywam, nie sprzątam. Mam czas na blogowanie, co widać:)
Czasem zrobię pranko. Wolę sama to robić, bo jeszcze mężowi przyjdzie do głowy odwdzięczyć się za różowe skarpetki, ot taki tam wypadek przy pracy kiedyś się zdarzył:)

Dziś skończyłam pracę wcześniej, więc popijam ulubioną latte (espresso + spienione mleczko) z włoskiej kafetierki, w dodatku z ulubionej filiżanki z Home&You.
I delektuję się chwilą.


A jeszcze w perspektywie wieczorne wyjście ze znajomymi do teatru. Mąż zostaje z dzieckiem:)
I jeszcze do tego słońce pojawiło na poznańskim niebie.
Jest pięknie.
Pozdrawiam.
eva

wtorek, 19 listopada 2013

Kuchnia numer 1

Prezentuję dzisiaj kuchnię numer jeden. Od razu widać, do kogo należy. Majeczka oczywiście zachwycona.











Ikeowskie warzywa są naprawdę świetne. Najpierw, czyli dobre miesięcy wstecz, Majuś uczyła się rozpoznawać poszczególne warzywa, teraz gotuje z nich zupę:)


 
Zanim jednak od dziewczynek, które już z niej wyrosły, trafiła w ręce mojej małej gospodyni, przeszła metamorfozę. Ze smutnej, czerwono - szarej zmieniła się w pastelową, wesołą kuchenkę. Wystarczyły kawałki tapet (resztki z pokoju Mai), klej do tapet, materiały w zieloną i różową krateczkę na ściereczkę i zasłonkę pod zlew oraz kilka kuchennych gadżetów.
I jest.
Czyż nie jest urocza?

piątek, 15 listopada 2013

Świąteczne poduchy

Wczoraj dojrzałam w Biedronie fajne świąteczne poszewki na poduchy. Od razu zakupiłam szarą. A dziś, niemalże wyrwałam kobitce z ręki ostatnią czerwoną.
Fajny klimacik się zrobił, prawda?
Na razie chowam je do szafy, bo mąż trochę dziwnie patrzy:) Czyżby za wcześnie na święta? :)



 Pozdrawiam
eva


wtorek, 12 listopada 2013

Dom zbudowany

Majuś nieco chora, więc siedzimy sobie w domku, wymyślając wciąż nowe zabawy. Cudownie jest chwilowo zapomnieć o pracy, a być tylko z córą.
Dziś zamiast kuchnią, pochwalę się domem, który udało nam się wraz ze znajomymi niedawno zbudować.


Zastanawiam się kto miał większą frajdę - faceci, którzy stawiali ściany, wprawiali okna i drzwi czy my kobitki od dekoracji, czy też dzieciaki, które ochoczo włączyły się do wszelakich prac z dekoratorskimi na czele.


Jeśli chodzi o dzieci, to zachwytom nie było końca.

Ruchome okienka,drzwi, mysia dziura (której tu nie widać - jest z drugiego boku, a którą dziewczyny lubią sobie wchodzić do domku), światło do zabaw wieczorową porą - to niewątpliwie uroki tego domku - z punktu widzenia dziecka:)
Do środka włożyłam koc, kolorowe poduchy, Majuś zaś dołożyła misie, lale i książeczki.


Pierwsza wersja, czyli malowanie kredą, sprawdziła się tylko na krótką metę, choć z tym tez była fajna zabawa. Jednak każde otarcie się o domek czy przytulenie dzieciaków:), zostawiało ślady. Dlatego wersja ostateczna jest z tapetą i farbą.



I tak w salonie przybyło nam naprawdę fajne miejsce zabaw.
Polecam, zwłaszcza na jesienne dni, kiedy trzeba siedzieć w domu.
eva

niedziela, 10 listopada 2013

Pierwszy transfer

Wymarzyłam sobie tacę, ni to białą, ni to szarą, koniecznie z transferową grafiką. Poczytałam więc blogowe rady transferowe. Zakupiłam nitro i ... kompletna porażka. Nie wiem co zrobiłam nie tak, w każdym bądź razie napis się nie pojawił. A kartkę przykleiłam, nasączyłam nitro, poodbijałam łyżką. I nic.
W końcu zrobiłam go na biedronkowym zmywaczu do paznokci, korzystając z jednej z porad. Nie wyszedł idealnie, ale w końcu to pierwszy transfer.
Napis wymyśliłam sobie po francusku, bo wszędzie ten słitaśny dom się pojawia, aż do znudzenia, zaś "Vintage passion" pożyczyłam od Iszart, która dawno już mnie namawiała na zabawę z transferem.
A poniżej kilka fotek wspomnianego dzieła.






A tu jeszcze przerobiony kuchenny narożnik, który już narożnikiem nie jest. Stwierdziliśmy, iż w całości zajmował za dużo miejsca, więc pozostał w wersji 2 ławeczek. Osobiście pomalowałam go na biało i wymieniłam tapicerkę. Szary materiał w przyzwoitej cenie zakupiłam na allegro.
I tak oto coś a la narożniczek wpasował się w moje szaro - białe mieszkanie.



W najbliższym czasie pokażę resztę mojej kuchni, a właściwie dwie kuchnie:)
Pozdrawiam
eva

czwartek, 31 października 2013

Zabawy kreatywne

Pora roku sprzyja zabawom kreatywnym. 

To co, że farby są przeznaczone dla dzieci od drugiego roku życia, ciastolina od trzeciego, a moja córa ma dopiero półtora roku.
Mogłaby się tak bawić godzinami...
W weekend zaś będziemy budować dom - będzie duuuży:)

wtorek, 15 października 2013

Wszyscy lubią prezenty

Cudna ta jesień. Uwielbiam widok z okna naszego saloniku. Zresztą, popatrzcie same. Będzie żal, jak wszystkie te złote liście opadną. Na razie jednak cieszę się ich pięknem.



 
Na oknie stoi zeszłoroczna gwiazda betlejemska. Aż dziw, że przetrwała.
A obok...
Wszyscy lubią prezenty, a jeszcze jak są takie cudne jak te!
W ostatnim czasie dostałam kilka dodatków do nowego mieszkanka. Należy do nich między innymi ta prześliczna szara skrzyneczka i zawieszka z serduszkiem. Doskonale wpasowały się w kolorystykę naszego saloniku.


Do tego - prosto z jeszcze słonecznej Italii - wspaniałe lniane poduchy, które nieco rozświetliły szarą sofę.


 Pozdrawiam serdecznie. Cieszę się, że jeszcze kilka osób do mnie zagląda:)
eva

sobota, 5 października 2013

Wiele się działo i dzieje...

Dawno mnie tu nie było, choć na wasze blogi od czasu do czasu zaglądałam.
Skąd taka długa przerwa? Otóż cierpię na chroniczny brak czasu...
Po pierwsze - przeprowadzka wreszcie za nami. Remonty, urządzanie, dekorowanie wciąż trwają.
Do tego praca, czyli po drugie. Teraz mam zdecydowanie dalej, więc i dłużej jadę. Na szczęście lubię jeździć, toteż łączę mus z przyjemnością.
Po trzecie - Majunia poszła do żłobka. Udało mi się znaleźć całkiem przyzwoity, malutki i milutki żłobek. Trudne chwile mamy za sobą, Majuś zaakceptowała nowe miejsce i ciocie. Ja też zaakceptowałam Maję w nowym miejscu i ciocie:)
A jeśli chodzi o mieszkanko - jest cudownie!
Wreszcie sami, wreszcie dużo miejsca, no i świetna okolica. Wciąż nie mogę się nacieszyć tą zmianą. Delektuję się każdą chwilą w naszym mieszkanku.
A dziś chciałabym pokazać pokoik Mai.




Jeszcze wielu rzeczy brakuje: karnisza, obrazków, poduch (które będę szyła).
Na zielonej ścianie miało być białe drzewo wg poniższego pomysłu (znalezione w necie). Jednak na razie zrezygnowałam z tego projektu. Teraz czekam na olśnienie, na nową koncepcję.


Pozdrawiam cieplutko
eva